Daily Archives: 6 lipca 2013

Xi’an

Zwykły wpis

Niespodzianka. W Xi’an mamy dla odmiany przeuroczy hotelik. W samym centrum muzułmańskiej dzielnicy.Hotelik jest maciupeńki i wchodzi się do niego przez wąski tunel z ulicy. Ma mini dziedziniec z drzewem, złotymi rybkami plumkającymi się w sporej misie i rudego kota. Prezerwatyw brak. Posiadanie kota i nie posiadanie tego poprzedniego zapewne ściśle związane z religią.

20130706-185225.jpg
W Xi’an porozumienie się z tubylcami jest trudniejsze niż w Pekinie. Rozmawiają jedynie w rodzimym języku. Samo tłumaczenie taksówkarzom, gdzie chcielibyśmy się dostać zajmuje masę czasu. Na prawdę masę czasu… W tej sytuacji niezastąpione są kalambury. Pokazujemy sobie rożne rzeczy gestykulując, rysujemy i zgadujemy o co komu chodzi.
Rownież uzyskanie informacji co ile kosztuje, a przede wszytskim sama sprzedaż konkretnych produktów nastręcza dużych trudności. Nawet uzgodnienie ilości zamówionego towaru jest problematyczne. Przykładowo: chcieliśmy kupić cztery miseczki noodli z czymś chińskim. Pokazywaliśmy na palcach cztery palce. Otrzymaliśmy dwie porcje makaronu. Po tym nastąpiła burzliwa dyskusja, że w zasadzie jest nas czworo i każdy z nas chce zjeść te oto pyszne noodle. Otrzymaliśmy jedną miseczkę strawy więcej. Swoje śniadanie uzyskałam pokazując palcem na swoją paszczę, mlaszcząc zachęcająco i wskazując drugim palcem na swój brzuch.
Z niewielkimi (ha, ha!) komplikacjami związanymi z komunikacją dotarliśmy do miejsca, gdzie stacjonuje Terakotowa Armia. W tym przeogromnym muzeum trochę czasu zajmuje znalezienie terakotowych wojowników. Przy okazji można zaliczyć wystawy przeróżne, w tym obejrzeć sobie znicz olimpijski z 2008 roku. Szczerze mówiąc niezbyt ciekawy ten znicz i w dodatku niezbyt stary.
Nie bardzo wiem jak opisać Teraktową Armię. Zdumiewające są okoliczności w jakich powstała, wygląd wojowników i to, że grobowiec cesarza Qin Shi Huang Di wraz z armią odkryto dopiero w 1974r, przy czym nadal trwają zaawansowane prace archeologiczne. Przede wszystkim jednak wyobrażenie sobie tego, że ten Ósmy Cud Świata powstał na kościach i krwi 700.000 przymusowych robotników ze wszystkich stron cesarstwa, przekracza możliwości moje pisaniny.
Ale za to mogę napisać, że zapłonęłam pożądaniem na widok replik kołder znalezionych w jednej z katakumb i datowanych na 475 BC-221 BC. Wyszyte na jedwabiu wzory są tak piękne, że nawet ja zamilkłam. Swoją drogą ludzka potrzeba piękna jest niezwykła!

20130706-185328.jpg

20130706-214600.jpg

20130706-214656.jpg
Jutro lecimy do Guilin. Na samą myśl, że rano trzeba będzie wytłumaczyć taksówkarzowi, że potrzebujemy dwóch taksówek, bo my i nasze nasze bagaże nie zmieszczą się w jednym aucie cierpnie mi skóra.