Monthly Archives: Czerwiec 2013

Sorry Republiko

Zwykły wpis

Niestety wykazałam się sporą ignorancją. W Chinanch po prostu trzeba pluć.Ba, nawet jest to konieczne jeśli nie chcemy mieć chorób płuc i oskrzeli. A przecież nie chcemy. Przynajmniej ja nie chcę, bo mam wiele innych zmartwień odmiennego pokroju.
Na północy kraju lessowy pył napływa wraz z zimnym wiatrem znad pustkowi Mongolii. I tak od tysięcy lat ( przy czym w tej kwestii Chiny pozostają ortodoksyjne i nic się nie zmieniło, zimny wiatr jak wiał to wieje). Pomiędzy Żółta Rzeką a Xi’an grubość lessowych ziem, które nawiewiały tam od czasów epoki lodowcowej sięga nawet stu metrów. Mgiełka lessowego pyłu wisi w powietrzu bez przerwy i podstępnie drażni płuca, zatyka oskrzela, wysusza śluzówki. Więc charczeć trzeba, żeby zwyczajnie oczyścić drogi oddechowe. I dużo pić, przy czym z tym nie powinnam mieć problemów, a nawet na luzie powinnam bić rekordy. Od małego bowiem hoduję staw z żabami w brzuchu (jak mawia mój Tato) i wypijam przerażające ilości płynów dziennie. W dodatku muszę w Chinach pić niemal bez przerwy, żeby nie wyschły mi śluzówki ( tym razem usprawiedliwiona :)) Chętnie popijając hektolitry wody nie będę dziwić się, że w chińskich restauracjach podają cieńką herbatę bez pytania, tylko szybko będę wychylać podany napój do dna, żeby nie zapaść na chorobę płuc. I dlatego też Chińczycy noszą przy sobie pojemniki z wodą i co chwila biorą łynia wody.
Sztuka plucia, charczenia jest wielowiekowa. Starzy Chińczycy plują modelowo, z całym sercem charczą oczyszczając swoje drogi oddechowe ze wszystkich wydzielin.
W 2008r. przed Olimpiadą w Pekinie rząd przeprowadził akcję mająca na celu zmienić wizerunek Chińczyków w związku ze spluwaniem. Rozdawano nawet ulotki jak należy kulturalnie charczeć, czyli pluć w chusteczki, żeby nie urazić zagranicznych gości. Miejmy nadzieję, że młodzież nie uległa indoktrynacji i śmiało pluje dalej zachowując zdrowe płuca.
Chiny to taki dziwny kraj. Pierwszy raz mam obawy przed podróżą. Stąd wziął się blog. Do wyboru miałam skok z Dream Tower, czyli 222 metrowego komina i 8 sekund swobodnego lotu, gdzieś na obrzeżach Głogowa albo wyprawa do Chin. Wybrałam adrenalinę związaną z podróżą. I plucie.
Ciekawe na ile metrów potrafię splunąć w dal?
Idę ćwiczyć.

„All the single ladies”

Zwykły wpis

Najnowsza wiadomość: w Chinach na 100 kobiet przypada 118 mężczyzn. Raj dla singielek! Przy czym należy sie przyzwyczaić do plucia Chińczyków na ulice i ćwiczyć uniki przed lecącymi z wiatrem wydzielinami z nosa. Pozostaje jeszcze kwestia romantycznych kolacji. Cóż, może nieprzyjemne doznania akustyczne wyrażające zachwyt nad jedzeniem zrekompensuje np.niezwykle porywająca , intelektualna rozmowa o rewolucji kulturalnej. Na głębokie patrzenie w oczy Chinczyka, chyba nie ma co liczyć.
Do rozważenia.
Niepokoję się jedynie tym, że chyba będę musiała nieco powściągnąć swój nieposkromiony do tej pory aparat mowy. Chiny to przedziwny kraj. Z jednej strony pędzący z szybkością światła pociąg do nowoczesności i rozwoju, a z drugiej strony Komunistyczna Partia Chin i autobusy śmierci. Czy można czuć się swobodnie i bezpiecznie w kraju, w którym Mao wymyślił sobie Wielki Skok Naprzód i nagle rolniczy kraj zamienił się w kraj kominów fabrycznych, a przy okazji Kampanii Stu Kwiatów wybito zachęconych do ujawnienia sie oponentów?
Co się stanie jeśli na Placu Tian’anmen Mrs. Clever będzie się lansować w koszulce z napisem „Wolność dla Tybetu”, a ja zacznę wykrzykiwać antykomunistyczne hasła i śpiewać rewolucyjne pieśni? Zaznamy niebiańskiego spokoju w malutkim, sekretnym więzieniu w ogromnej Republice Ludowej, czy też uznają ,że jesteśmy całkiem zdatne do oddania/zabrania nam organów. To drugie chyba bardziej im się opłaca.

20130605-121226.jpg

Bilet do Chin kupiony na 1 lipca.
Matko Moja Jedyna, Druga Moja Matko Chrzestna i Matko Bosko w Niebiosach miejcie mnie w swojej opiece! Nie zapominając o opiece Świętej Pamięci Babci czuwającej nade mną!

So,
All the single ladies
Now put your hands up!
http://m.youtube.com/watch?v=Ilmc86fNkUM